środa, 30 grudnia 2009

Training in Trane

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem "Giant Steps" Johna Coltrane'a byłem pod wrażeniem jego struktury, którą wtedy (w sposób naiwny) odbierałem jako coś cyklicznego, zamkniętego w kole. Akordy płynnie przechodziły z jednego do drugiego, tworząc wrażenie niepowstrzymanego pędu - w nieprzerwanym ruchu po rozpiętej harmonicznej wstędze Moebiousa. Poza tym utwór zdawał mi się być bardzo wesoły i pogodny - czasami puszczałem go o poranku, żeby się trochę ożywić.

Album "Giant Steps" powstał w 1960 roku (poza tytułowym utworem, znajdował się na nim mój ulubiony utwór - "Naima"). Rozwiązania jakie Trane tu zastosował są kulminacją jego poszukiwań w zakresie harmonii. W tytułowym utworze słyszymy zmiany, które funkcjonują pod nazwą Coltrane Cycle - w pierwszych taktach następuje modulacja o wielką tercję w górę; potem przechodzi do ii-V-I które modulowane są w ten sam sposób.

Swoje nowatorskie pomysły Coltrane wykorzystywał już wcześniej w utworach "Lady Bird" i "Moment's Notice" oraz późniejszym "Countdown". Mówi się, że Trane zainspirował się zmianami z piosenki "Have You Met Miss Jones" gdzie w kilku taktach kompozytor zastosował modulację o tercję wielką.

Parę lat temu szukałem po sieci jakichś materiałów: etiud bądź ćwiczeń z Coltrane'owską harmonią. Natrafiłem na stronę Eddie'go Lewisa (dziś jest ona w całości płatna), gdzie znalazłem szereg przydatnych ćwiczeń. Nazywa się to "Trane 4 Trumpet". Do ściągnięcia ode mnie z serwera (tutaj).

Zamieszczam także solo Tom'a Harrella po Giant Steps ( mp3 ).


poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Arabski 'Blue Note'

Spory czas temu interesowałem się muzyką mikrotonalną (mikrotony to ta niezagospodarowana przestrzeń w zakresie zakresie półtonu - np. ćwierćton). Zacząłem robić poszukiwania w tym kierunku pod wpływem książki Martina Westa - Muzyka Starożytnej Grecji. Natrafiłem tam na wzmianki o skalach 'just' nietemperowanych i ćwierćtonach. Potem znalazłem taką aplikację pod Windowsa - Scala. Umożliwiała ona zagranie każdej istniejącej skali, czystych kwint i kwart, wilczych kwint, ćwierćtonów, 1/3 tonu, 1/8 tonu, itp. Wszystko to, jak i cała teoria z książek wydawało mi się niczym innym niż poligonem naukowca, którego bardziej interesują liczby i proporcje niż muzyczna ekspresja. 

Jedyna żywa muzyka operująca na mikrotonach przychodziła z Indii, Persji, Turcji czy też arabskich krajów. Bardzo europejski instrument jakim jest trąbka niewiele miała wspólnego z tymi tradycjami - mamy tylko 3 przyciski: cały ton w dół, pół tonu w dół, tercja w dół. Co innego puzoniści... albo wiolonczeliści, albo skrzypkowie - oni mogą wypiąć się na Bacha. 

To może jakiś eksperymentalny model trąbki - były takie; zdaje się, że na jednej grał M.Ferguson. Ale przecież Don Ellis - ale to wciąż eksperymenty - jego inspiracja mikrotonami pochodziła bardziej z zaangażowania w awangardową muzykę klasyczną. W swoich poszukiwaniach znalazłem też taką stronę - http://www.microtonaltrumpet.com/. Tu wciąż jednak czuć duszną woń sali operacyjnej - laboratorium dźwięku.
W eksperymentach jest więcej intelektu i koncepcji niż naturalności i prawdziwości żywej muzyki z tradycjami.

Aż do wczoraj kwestia orientalnego strojenia i trąbek-wynalazków nie interesowała mnie szczególnie. Nawet nie wiem jakim cudem trafiłem poprzedniego wieczoru na filmik z arabskim trębaczem:

 

Jeszcze wtedy nie wiedziałem co się święci, ale już coś podejrzewałem. Następny filmik wyjaśnił wszystko:



Ojciec tego trębacza (uczeń samego Maurice Andre) stworzył dla swojego syna trąbkę z czwartym wentylem, który obniża dźwięk o ćwierćtonu. Przy pomocy tak skonstruowanego instrumentu bez trudu można zagrać arabskie maqam. Pochodzący z Libanu trębacz co prawda nie gra stricte arabskiej klasyki, ale w dużej mierze się nią inspiruje jako muzyk i kompozytor. Pytanie czy zwykły 'białas' nie pochodzący z tamtej kultury jest w stanie odtworzyć te dziwnie brzmiące dźwięki nawet przy pomocy odpowiednio zbudowanej trąbki.

Następnego dnia po obejrzeniu filmu zacząłem kombinować ze swoją trąbą, która ma jednak tylko 3 wentyle, ale za to posiada 'tuning slide'. Chodziło o to, żeby wydobyć z niej ten arabski 'blue note' znajdujący się pomiędzy tercją wielką a małą, a także z deka obniżoną septymę wielką. Zacząłem grać: C, D, E (3 wentyl)... i obniżyłem za pomocą suwaka, F, G, A, ... tutaj chciałbym zagrać B - 1 i 3, obniżyć suwakiem... nie do końca to - jednak trochę za wysoko. Zmęczyłem się oporem materii. To może jakieś czterowentylowe trąbki. W pierwszym szukaniu natrafiłem na trąbki i flugelhorny Marcinkiewicza. Zaświeciła się lampka idee fixe. Czy słychać jaki jestem podekscytowany. Może pod koniec roku.

niedziela, 14 czerwca 2009

Zen w Sztuce Grania na Trąbce cz.II

Dość długo byłem pod wpływem takich magiczny sformułowań jak: "Deep Breath", "Lot's of Air", "Open throat", które podkreślały znaczenie procesu oddychania w czasie grania na instrumencie dętym. Głęboki oddech, dużo powietrza i szeroko otwarte gardło - to były czynniki, które miały zapewnić grającemu jak największą kontrolę i jakość dźwięku. Wielu trębaczy jest wciąż pod wpływem tego rodzaju myślenia, które skupia się nad kontrolowaniem tych aspektów grania, na które mają minimalny lub żaden wpływ: powietrze i trąby.

But isn't it interesting that all players talk about is air and horns, the two most unchangeable variables in the playing system

Sam natchniony tą ideą postanowiłem zrobić research w internecie na ten temat. Fraza kluczowa Open Throat doprowadziła mnie do forum TrumpetPlayerOnline, gdzie ktoś zadał pytanie na temat tego co to sformułowanie (Open Throat) oznacza w praktyce. Generalnie wg. większości forumowiczów:

opening your throught is a very vital part of trumpet playing

Często też wymieniali ziewanie jako najlepsze odzwierciedlenie poczucia, które trębacz powinien mieć podczas grania. W końcu pojawił się głos, który pozwolę sobie przytoczyć i przetłumaczyć:

Nie mogę uwierzyć jak złe rady na temat "Otwartego Gardła" wciąż krążą po tym forum.

Jeśli podczas grania będziecie próbowali tego samego działania/akcji jak podczas ziewania, będziecie w ten sposób wkładać w granie mnóstwo nieproduktywnej energii a przy tym dodawać jeszcze dodatkowy rodzaj napięcia. Najlepsza rzecz to po prostu zrelaksować gardło. Relaksacja jest pasywna - to kompletny brak jakiejkolwiek akcji mięśni. Jakikolwiek wysiłek mięśni w celu otwarcia gardła, taki jak ziewanie, opuszczanie szczęki etc. nie zrobi nic żeby poprawić wasz dźwięk. To tylko utrudni wydanie dźwięku. Jakość dźwięku jest w całkowity sposób zdefiniowana przez zdolność zadęcia/warg do wibrowania w różnych częstotliwościach. Wystarczy tylko zapewnić strumień powietrza w stopniu wystarczającym do efektywnego wibrowania warg.


Dlatego najlepszą rzeczą jest po prostu zrelaksować gardło i upewnić się czy jakiekolwiek napięcie nie sprawia, że marnujemy siły. Powtórzę: nie ma żadnej akcji mięśni, która otworzy gardło, włączając ziewanie.

Dobija mnie jak wszyscy Ci studenci i nauczyciele rozmawiają o powietrzu, o tym jak używać go więcej i wytwarzać większe ciśnienie za pomocą przepony, jakby to było coś co definiuje i tworzy dźwięk. A to nieprawda.

Uważam, iż im bardziej efektywnie rezonuje punkt wibracji (usta), tym mniej energii od ciśnienia powietrza jest potrzebne.

Alexander, Yoga and all types of body work are all about eficiency of effort. These things take lots of practice and a correct mental state. They are worth looking into and the efficiency can be translated over to brass. If you become a master of efficiency you can play a double C at fff while in a state of total relaxation.

Dlatego też wobec powyżego zrewidowałbym istniejącą terminologię: mówiłbym raczej ozrelaksowanym czy też luźnym gardle i spokojnym oddechu. Chodzi tu przede wszystkim o wydajność czy też efektywność. O to, aby nie robić nic ponad to, co jest potrzebne do uzyskania dźwięku. Moim zdaniem jest to w zgodzie właśnie z filozofią zen. Wszelki wysiłek jest według tego spojrzenia zbędny.

Przedstawię teraz ćwiczenie na relaksację i wizualizację pomocny w pozbyciu się wszelkich złych nawyków związanych z niepotrzebnymi napięciami i stresem. Jest to zresztą ćwiczenie, które pochodzi od wspomnianego forumowicza.


Ćwiczenie relaksujące

Usiądź w wygodnej pozycji z trąbką na kolanie. Teraz podnieś instrument do pozycji podczas grania starając się w to włożyć jak najmniej wysiłku. Użyj tylko mięśni rąk, żadnych innych. Oddychaj spokojnie przez nos. Teraz przyłóż ustnik do warg (powinny stykać się lekko, a ustnik delikatnie do nich przylegać). Teraz w tej pozycji wykonuj spokojne miarowe oddechy przez nos; zamknij oczy, prześledź całe swoje ciało w poszukiwaniu jakiegokolwiek napięcia, zaczynając od czubka głowy przechodząc w dół w kierunku stóp. Jeśli zlokalizujesz jakiekolwiek regiony, które nie są w zupełności wolne od napięcia mięśni, skoncentruj się na zrelaksowaniu ich.
Teraz skup się na mięśniach twarzy. Powinny być zupełnie rozluźnione. Obserwuj swoje ciało z tym samym nastawieniem jeszcze przez minutę lub dłużej.

Teraz otwórz oczy, ale pozostań w ciągłym rozluźnieniu.

Teraz w wyobraźni usłysz dźwięk własnej trąbki. Wyobraź sobie, że możesz zagrać niski i miękki dźwięk dzięki tylko małemu, spokojnemu strumieniowi powietrza pod niewielkim ciśnieniem. Rozwiń to nawet dalej: wyobraź sobie, że możesz grać głośno w nawet bardzo wysokich rejestrach w stanie zupełnej relaksacji, zmieniając jedynie nieznacznie ciśnienie powietrza. Kiedy tworzysz ten obraz, staraj się pozostać rozluźnionym - nie pozwól ciału, żeby reagowało napięciem. Weź ostatni głęboki oddech i odłóż trąbkę z powrotem na swoje kolano.

Rozluźnij wszystkie mięśnie, usiądź wygodnie i obserwuj ciszę jaka pozostała w twoim umyśle - przestałeś grać.

Teraz poświęć jedną minutę na rozciąganie, parę oddechów, łyk wody. Potem powtórz ćwiczenie.

Komentarz: Podczas ćwiczenia Twoje ciało będzie przeciwstawiało się mentalnej wizji i dźwiękowym obrazom poprzez napinanie się. Twoje ciało zawsze wierzyło Twoim nauczycielom i innym trębaczom, kiedy mówili jak to trudne: używać więcej powietrza, podtrzymywać dźwięk z przepony, napinać kąciki, opuszczać szczękę. Może być Ci ciężko wyobrażać siebie grającego pozostając przy tym w stanie totalnego rozluźnienia, ale z upływem czasu uda ci się przezwyciężyć stare nawyki i osiągnąć ten stan przy jednoczesnej dźwiękowej wizualizacji.

To ćwiczenie pomoże Ci się oduczyć napinania się, nieefektywnych nawyków, które wszyscy posiadamy.

Po ćwiczeniu rozpocznij swoją normalną rozgrzewkę. Zauważ czy są jakiekolwiek różnice.